niedziela, 26 stycznia 2014

Surówka z ananasem niczym pinacolada

Od wielu już miesięcy stosuję zasadę jedzenia owoców na czczo, na śniadanie. Nie łączę ich też z innymi dodatkami. Dzisiaj postanowiłam trochę odskoczyć od tej zasady. 

Surówka z ananasa



                                                          Składniki:
                                                          - 1/2 ananasa świeżego
                                                          - sałata rzymska - kilka liści
                                                          - wiórki kokosa
                                                          - rodzynki
                                                          - czarny sezam
                                                          - nasiona chia

Oczywiście zalecam używać wiórki kokosa niesiarkowane, to samo dotyczy rodzynek.

                 Przygotowanie:
                 - ananasa obieramy i kroimy w mniejsze kawałki
                 - na dno naczynia kładziemy rozdrobnioną sałatę rzymską
                 - następnie kawałki ananasa
                 - wszystko posypujemy pozostałymi składnikami i szybko wcinamy bo smaczne
                 - zalecam dokładne gryzienie z uwagi na dodatki nasion



Surówka jest lekka, orzeźwiająca, smakiem przypomina tropikalny drink pinacolada, chociaż brak tu dodatku rumu. Dobrze jest schłodzić ananasa i sałatę przed podaniem.

Smacznego!

sobota, 25 stycznia 2014

Likier kawowy

Alkohol pochłaniam w minimalnych ilościach, właściwie tylko na "smaka". Kiedyś poczęstowano mnie likierem kawowym. Bardzo mi posmakował. Dwa lata temu przewertowałam internet w poszukiwaniu receptury na tenże trunek. Ile ludzi tyle przepisów. Ten, z którego skorzystałam powtarzał się najczęściej. Znalazłam go też w książce "Znakomite nalewki" Eleonory Trojan - swoją drogą pełno tam przepisów na lecznicze nalewki i likiery domowej roboty.

Likier kawowy


Moja wersja została zubożona (dałam znacznie mniej cukru niż zalecano, likier i tak wyszedł bardzo słodki)

                                                        Składniki:
                                                        250g mielonej kawy
                                                        2 litry wody
                                                        1 kg cukru
                                                        1 rozdrobniona laska wanilii
                                                        1 litr spirytusu
                                                        0,25 litra rumu ciemnego

Kiedyś naczytałam się, że fusy kawy nie powinno się zbyt długo moczyć, gdyż wtedy wydzielają się szkodliwe związki. Takie picie kawy z fusami powinno się robić szybko. 5 minut zaparzania to czas, po którym należy oddzielić kawę od fusów.
W pierwszej wersji chciałam zrobić napar z kawy korzystając z kawiarki (kafeterki, makinetki). Stwierdziłam jednak, że taką ilość materiału ciężko będzie przerobić tą metodą. No cóż zrobiłam tradycyjnie, tak jak zalecano w przepisie.

Wykonanie:
- zalewamy kawę wrzącą wodą (przyda nam się tutaj garnek), przykrywamy pokrywką i odstawiamy na kilka godzin, kawa się zaparzy, fusy opadną
- zaparzoną kawę przecedzamy przez gazę, powoli aby nie przelać z fusami
- odstawiamy na kilka godzin
- zaparzony płyn stawiamy na ogień, wsypujemy cukier i wanilię i zagotowujemy, na wierzchu mogą pojawić się szumowiny - zbieramy je łyżką, płyn zostawiamy do ostudzenia
- do wystudzonego wywaru wlewamy spirytus i rum (rumu można dać więcej niż w przepisie)
- dokładnie mieszamy, następnie przecedzamy przez gazę
- otrzymany płyn przelewamy do butelek
- zostawiamy w spokoju na 6 miesięcy (dla niektórych to strasznie długo)

Ja zrobiłam swój likier 2 lata temu i jeszcze mam sporo. Czasami wypijam kilka łyczków jak najdzie mnie ochota. Likier jest bardzo smaczny. Wiem, że z cukrem i wogóle kawa jest niezdrowa. Taki trunek w minimalnych ilościach jest strawą dla ducha.

Likier ten świetnie nadaje się na prezent. Jest o wiele mocniejszy od tego sklepowego. Można powiedzieć, że to nalewka bo likiery są mniej procentowe.

Domowy Wyrób Kawa... i co i dalej?

sobota, 4 stycznia 2014

Makowiec bez pieczenia

Od dawna marzył mi się makowiec bez ciasta. W makowcu przecież najsmaczniejsza jest masa makowa. Trafiłam na fajny przepis udostępniony na facebooku przez centrum poradnictwa i edukacji żywieniowej. Ciekawostką jest to, że tego makowca wcale nie trzeba piec ani gotować - coś dla zwolenników raw food.

Makowiec bez pieczenia



                                          Składniki:
                                          2 szkl. maku
                                          1/2 szkl. fig suszonych
                                          1/2 szkl. rodzynek
                                          1 szkl. orzechów włoskich

Przygotowanie:
- Mak zalewamy wodą przegotowaną lub filtrowaną. Zostawiamy na noc.
- W oddzielnym naczyniu moczymy figi i rodzynki. Zalewamy je ciepłą wodą i po ok. 30 min. wylewamy ciecz i ponownie zalewamy świeżą wodą - w ten sposób pozbędziemy się zanieczyszczeń i środków konserwujących; najlepiej użyć ekologiczne, niesiarkowane owoce.
- Następnego dnia odcedzamy mak i mielimy w blenderze. Dodajemy owoce, najlepiej z płynem po namaczaniu (dosłodzi ciasto). Jeżeli blender się męczy, należy dolać trochę wody przegotowanej (filtrowanej).
- Gdy masa jest już wystarczająco zmielona dodajemy rozdrobnione orzechy i miksujemy na wolniejszych obrotach.
- Masa jest już gotowa, można przełożyć ją do jakiejś foremki. Ja włożyłam ją do silikonowych babeczek. Następnie wstawiamy do lodówki do schłodzenia.
- Makowiec można dosłodzić miodem lub czym kto woli.
- Trwałość ciasta jest raczej długa, po tygodniu w lodówce nadal było zjadliwe, ale kto wytrzyma tyle czasu.


Ciasta bez pieczenia