piątek, 21 czerwca 2013

Czerwona quinoa z bakłażanem

Czerwona quinoa z bakłażanem

porcja na 1-2 osoby
 (ja zjadłam to sama - byłam głodna)



Quinoa czyli komosa ryżowa. Popularna jest komosa biała. Jest jeszcze dostępna czerwona i kolorowa.
Zakupiłam czerwoną i postanowiłam wymyślić jakieś danie. Oto co wyszło.

Składniki:
100 g czerwonej komosy
woda 
olej
bakłażan
średnia cebula
pieczarki
cukinia mała
papryczka chili
sól, pieprz, lubczyk, tymianek, liść laurowy, ziele angielskie
czosnek niedźwiedzi lub zwykły
pokrzywa - 2 garści
natka pietruszki

Odmierzyć kaszę - 100g to prawie mała szklanka.
Odmierzyć wodę w stosunku 2:1 (2 części wody i 1 część kaszy)

Wodę zagotować. Komosę przepłukać i wsypać do wrzącej wody. Gotujemy 20-25 minut.

Bakłażana pokroić w plastry posolić i odczekać ok 30 minut. Wydzieli się sok z goryczką, który ścieramy ręcznikiem papierowym. Można zamiast ścierania po prostu przepłukać wodą. Ja wolę zostawić trochę soli na warzywie - wtedy dodam mniej do potrawy.

Do rondla, garnka z grubym dnem - ja takie używam - wlać troszkę oleju. Jak się rozgrzeje przesmażyć na nim pokrojoną cebulę.  Dodać pokrojone pieczarki. Chwilę dusić. Następnie dorzucić pokrojonego w mniejsze części bakłażana. Wlać do garnka trochę wody. Dodać liść laurowy 1-2 sztuki, ziele angielskie 2-3 kulki. Chwilę dusić. Następnie dorzucić pokrojoną w plastry cukinię, pokrojoną papryczkę chili i resztę przypraw. Dusić pod przykryciem. Jak warzywa będą już miękkie dorzucić pokrzywę. Jeszcze wszystko chwilkę trzymamy na ogniu. I po chwili potrawa gotowa.

Warzywa wyłożyć na talerze lub większą miskę. Na wierzch ugotowaną komosę. Wszystko posypać pokrojoną natką pietruszki. W razie potrzeby posolić. Ja zazwyczaj potrawy solę już na talerzu, dzięki temu nie przesalam jedzenia.


środa, 19 czerwca 2013

Gołąbki jaglane

Gołąbki jaglane
(ok. 6 porcji)



Składniki:
2 szkl. kaszy jaglanej
4 średnie pieczarki
2 cebule
pół selera korzeniowego
duża marchewka
główka kapusty
olej
sól
pieprz
liść laurowy

Ugotować kaszę jaglaną. Powinna być lekko niedogotowana. Ja zagotowałam 3 i pół szklanki wody. Wsypałam opłukaną gorącą wodą kaszę. Czas gotowania: 10 min.

Posiekać cebulę i pieczarki. Podsmażyć na patelni. Najpierw cebula, potem dołączyć pieczarki.
Marchew i seler zetrzeć na tarce (duże oczka) i dodać do cebuli. Dusić chwilę.

Dodać do ugotowanej kaszy. Doprawić solą i pieprzem. Wymieszać.

Kapustę sparzyć i podzielić na pojedyncze liście. Użyłam kapustę młodą. Najlepsza jest włoska.
Odciąć zgrubiałe części.

U nasady liści nałóż farsz. Boki załóż do środka. Zwiń roladki.

Na dno garnka wyłóż liście kapusty (aby uniknąć przywierania)
Gotowe gołąbki ułóż ciasno w garnku. Zalej wodą. Posyp solą i włóż liść laurowy.
Zagotuj. Duś na małym ogniu ok. 60 min. jak masz twardą kapustę. Ja użyłam młodą, więc 30 min. to max.

Można podawać ze śmietaną albo ulubionym sosem.


Przepis znalazłam kiedyś w gazecie. Wyrwałam kawałek strony i nie pamiętam już co to był za tygodnik.

piątek, 14 czerwca 2013

Zupa paprykowa

Czasami w promocji udaje mi się kupić trochę czerwonej papryki. Co wtedy robię? Moją ulubioną zupę. Zupa paprykowa świetnie smakuje na zimno.



Składniki:
3-4 papryki czerwone
cebula
woda
olej
lubczyk
papryczka chili 
świeża natka pietruszki
bazylia
sól
pieprz

Paprykę piekę w piekarniku bez tłuszczu. Zdejmuję skórkę. Można to zrobić dzień wcześniej i paprykę przechować w lodówce. Podsmażam na oleju pokrojoną cebulę. Paprykę i cebulę łączę. Dolewam wodę - ilość zależy od tego jak gęstą chcemy zupę. Miksuję na gładką masę. Doprawiam pozostałymi składnikami.
Prze podaniem można posypać prażonymi pestkami dyni.

Przepis powstał na podstawie Czardasza z grzankami Małgorzaty Potockiej.


czwartek, 13 czerwca 2013

Pszenicznik

Zainspirowana przez Pana Tadeusza Swadzyniaka postanowiłam upiec pszenicznik.


W internecie czegoś podobnego nie znalazłam, wobec tego zaimprowizowałam.

Składniki:
2 szkl. ziarna pszenicy
1/2 szkl. ziaren słonecznika
1/4 szkl. ziaren siemienia lnianego
sól
pieprz
woda

Pszenicę dobrze wypłukałam i namoczyłam na ok. 12 godzin. Jeszcze raz wypłukałam i zalałam wodą ok. 5-6 szkl. i ugotowałam ok. 2 godziny. W pierwszej wersji gotowałam 1 godzinę. Uważam jednak, że to zdecydowanie za krótko - ziarna były zbyt twarde. Końcowy efekt był udany ale chlebki były zbyt twarde i ukruszyłam sobie dwa zęby :(

Po ugotowaniu zmiksowałam odcedzoną pszenicę, dodałam słonecznik, siemię lniane, sól, pieprz i trochę gorącej wody, gdyż masa była zbyt gęsta i kleista.

Następnie masę pszeniczną wyłożyłam na talerze tak jak to robię z chlebem typu KR-IRL
i tak też upiekłam. Czas pieczenia jest trochę krótszy.


w piekarniku



już upieczone, widać że trochę się skurczyły



 gotowe do jedzenia, to te co połamały mi to czego nie chciałam


poniżej wersja ulepszona - chlebki znacznie bardziej bezpieczne dla zębów



Upieczone chlebki można jeść jako osobny posiłek z dodatkiem zielonych warzyw, surówek. Należy pamiętać, że to pszenica. Duża ilość pszenicy. Lepiej nie łączyć z innymi pokarmami.

Smak pszeniczników jest ciekawy. Upiekłam dwa razy i jeszcze zrobię to nie raz.


wtorek, 11 czerwca 2013

Szpinak bez szpinaku

Jednym z moich ulubionych dań z chwastów jest szpinak bez szpinaku.


Wygląd na zdjęciu nie odzwierciedla smaku. Warto spróbować.

Potrzebne będą:
3 garści pokrzywy
2 garści lebiody
mała cebula
koperek
sól
pieprz
czosnek, ja daję czosnek niedźwiedzi
ewentualnie starta gałka muszkatołowa

Cebulkę pokroić i podsmażyć w małej ilości oleju. Dodać zieleninę i dusić ok. 2-3 minuty. Doprawić przyprawami. I mamy znakomitą jarzynkę. Można posypać kiełkami sojowymi albo orzechami i zjeść jako oddzielny posiłek.

Wszystko zależy od potrzeby i naszej fantazji. Smak jest najważniejszy.



Powyżej sparzona pokrzywa z kiełkami soi, koperkiem i czosnkiem niedźwiedzim, już bez cebuli.

Wiosenne chwasty - mniam!

Zanim nastała wiosna już ciekła mi ślinka na samą myśl o świeżej pokrzywie. Zimą od czasu do czasu korzystałam z ususzonej pokrzywy. Używałam jej jako dodatek do kaszy, tak jak suszoną natkę pietruszki.

Nadeszła wiosna i pierwsza pokrzywa wpadła w moje ręce. Już można było zarwać takie niskie roślinki, przetrwalniki pozimowe.

Uwielbiam pokrzywę. Można zrobić z niej szpinak, dodawać surową do surówki. Można nadziewać nią naleśniki, pierogi. Można z nią robić co tylko dusza zapragnie. I można ją nabyć za darmo - w ogrodzie, na łące, w lesie.

Zrywa się młode liście, czubki roślin. W czerwcu już pojawiają się przestarzałe sztuki zakończone kwiatami. Takich już nie jemy. Można jednak w dalszym ciągu znaleźć egzemplarze jadalne. Podobno najbardziej wartościową pokrzywę zrywa się w czerwcu przy pełni księżyca. Nie trzeba tego robić oczywiście w nocy :) Zamierzam taką sobie zerwać do suszenia - na zimę. W czerwcu pełnia wypada dnia 23.06.2013 r. Wpływ pełni trwa generalnie trzy dni przed i po 23.06.2013 r. Zatem zachęcam do zbierania.

Na zdjęciu moje pierwsze wielkie zbiory wczesną wiosną w kwietniu.


Oprócz pokrzywy zerwałam również mlecze. Wczesną wiosną są całkiem smaczne, bez goryczki. Jak zaczynają kwitnąć to już można sobie podarować jedzenie mniszka. No chyba, że komuś tak gorzki smak nie przeszkadza. Mlecz (mniszek lekarski) jada się najczęściej w postaci surówki - na surowo. Można przyprawić tak jak sałatę.






Zerwałam też szczaw, który dodawałam do surówki jako naturalny składnik zakwaszający. Podobno szczaw lepiej jeść w postaci surowej.





Innym chwastem wartym uwagi jest krwawnik. Najlepiej jeść taki młody kwietniowy. Stosowałam go jako dodatek do surówek. Lepiej nie przesadzać z ilością. Ważny jest umiar.



W kwietniu razem z pierwszymi roślinkami zerwałam również rzeżuszkę. Rzeżuszka - roślina z rodziny kapustowatych to taki chwast, który bardzo łatwo rozsiewa się w ogrodzie. Szczególnie latem. Wystarczy dotknąć i nasiona w strączkach błyskawicznie pękają. Ma smak kapusty. Jadłam ją jako mały dodatek do surówki.




Kilka dni temu zerwałam również mokrzec (gwiazdnica pospolita). Jeszcze nie próbowałam. Leży w lodówce. Można go jadać w postaci surówki i można na ciepło. Podobno pomaga w odchudzaniu. Ostatnio temat odchudzania jest bardzo popularny. Jak spróbuję to dam znać jak było. Kiedyś moje świnki morskie uwielbiały tę roślinę, króliki zresztą też są fanami tej zieleniny.




Jak byłam we Włoszech to bardzo popularnym chwastem okazała się rukola. W Polsce też może nim zostać. Wystarczy zasadzić w ogrodzie i mamy. Mam i ja :) Ta sklepowa to się chowa przy mojej ogrodowej.






No i na koniec jeszcze lebioda. Już się pojawia w ogrodzie. Ten chwast lubię najbardziej. Lubię wyrywać z ziemi - bardzo łatwo wychodzi. Dla celów spożywczych zrywamy części młode i zdrowe. Najlepiej zjadać sparzone w postaci warzywka.





Wkrótce umieszczę przykładowe danie z moich ulubionych chwastów. Zachęcam do spożywania tych roślin. Tym bardziej, że są świeże, zdrowe i za darmo. W sklepach oferują nam najczęściej rośliny wyhodowane w szklarniach i oczywiście obficie nawożone.



poniedziałek, 10 czerwca 2013

Łączenie pokarmów - białka

Białka trawione są w organizmie ludzkim w środowisku kwaśnym. Trawienie w żołądku umożliwia enzym pepsyna, w jelicie cienkim trypsyna i chymotrypsyna.

Zgodnie z zasadami tropologii białka powinno się spożywać w odpowiednich połączeniach.
Białka zwierzęce najlepiej łączyć z dużą ilością surowych warzyw. Białka zwierzęce powinno się jeść nie częściej niż raz w ciągu dnia. Białka roślinne można spożywać częściej.

Białka to produkty zawierające w swym składzie co najmniej 15% substancji białkowych.

Są produkty, z którymi nie powinno się łączyć białek. Jeżeli je połączymy zaburzony zostanie proces trawienia i wchłaniania cennych składników odżywczych.


(Na zdjęciu biały ser domowej roboty z dużą ilością warzyw: rukola, pokrzywa, cykoria, seler naciowy, papryka, lubczyk oraz odrobiną oliwek czarnych)

Najgorsze połączenie to białko + skrobia

Dlaczego powinno się jeść osobno produkty białkowe i skrobiowe? Wyjaśnię to na przykładzie.

Zjadamy kurczaka z frytkami (dwa różne produkty). W jamie ustnej rozpoczęło się trawienie skrobii (frytki) dzięki ptialinie (substancji zasadowej). Następnie pogryziony pokarm trafia do żołądka. Tu ptialina trawi dalej frytki. Kurczak (białko) czeka na wsparcie ze strony pepsyny (substancja kwaśna) - ta nie jest wydzielana bo blokuje ją substancja zasadowa.

Do boju ruszają bakterie obecne w żołądku. Rzucają się na biednego kurczaka, mają niezłą ucztę. Skutkiem ubocznym tej uczty jest proces gnilny. Już nie skorzystamy z odżywczych składników pochodzących z białka - większość skonsumowały bakterie tworząc toksyczne gazy.

Całkiem możliwe, że czujemy się teraz nie najlepiej. A jak wrzuciliśmy do żołądka coś jeszcze, jakiś deser na przykład to już po pewnym czasie możemy odczuwać mdłości i inne dolegliwości. Złe samopoczucie może też pojawić się dopiero następnego dnia.

Nie mieszaj białka z innym białkiem

Różne białka trawione są w innym czasie. Wobec tego lepiej jeść je oddzielnie. Enzymy trawienne na poszczególne białka działają inaczej.

Można jeść razem mięsa zbliżone gatunkowo, np. wołowe i jagnięce, albo ryby, np. makrela i łosoś.
Nigdy nie łącz: mięsa i jaj, mięsa i mleka (oraz jego przetworów, czyli np. sera)

Nie łącz białka i kwasów

Do trawienia białka konieczny jest kwas solny w żołądku. Pepsyna działa tylko w obecności kwasu solnego. Kwas hamuje wydzielanie kwasu solnego.

Uważaj więc jak komponujesz posiłki. Gdy zjesz np. kotleta z ogromną surówką uważaj aby nie przesadzić z ilością octu lub cytryny w tej surówce (jeżeli dodajesz do dressingu).

Nie łącz białka i tłuszczów

Tłuszcz, podobnie jak kwas, hamuje wydzielanie kwasu solnego i pepsyny. Po spożyciu tłuszczu stężenie tych substancji spada nawet do 3 godzin.

W związku z tym spożyte tłuste mięso lub mięso smażone na tłuszczu długo zalega w żołądku. Korzystają na tym bakterie gnilne. Aby temu zaradzić i przyspieszyć proces trawienia należy zjeść równocześnie sporo surowych warzyw.

Nie łącz białka z cukrem

Cukier hamuje wydzielanie soków żołądkowych a sam trawiony jest dopiero w jelicie cienkim. Jeżeli zjemy kurczaka ze słodkim dodatkiem to wszystko zalegnie nam w żołądku. Dojdzie do fermentacji i procesów gnilnych a o prawidłowym trawieniu to można zapomnieć.

Poniżej załączam tabele udostępnione mi przez Pana Tadeusza Swadzyniaka

Zasady łączenia białek roślinnych:


Zasady łączenia białek roślinnych: 


Opracowałam na podstawie książki TAO ZDROWIA, Daniel Reid.

piątek, 7 czerwca 2013

Placuszki z pasternaka

W zeszłym roku, późną jesienią, odkryłam pasternaka. Gdzie go znalazłam? W domowej piwnicy. Nigdy nie jadłam wcześniej tego warzywa. Jestem pod wrażeniem. W tym roku muszę zasadzić pasternaki ponownie.



Uwielbiam pasternaka za smak i lekko kokosowy zapach. Dodawania do niego kokosu nie polecam bo traci wtedy ten subtelny aromat. Można go jeść na surowo, smażyć, gotować. Nie wiem dlaczego ludzie tak narzekają, że zamiast pietruszki (szczególnie w Wielkiej Brytanii i Niemczech) sprzedawcy wciskają im pasternak. Jak dla mnie bomba! Tyle, że faktycznie jak bym chciała pietruszkę to wolałabym dostać pietruszkę.

Ja jadłam go startego na drobnej tarce w postaci surówki (pychotka) oraz w postaci placuszków.

Składniki:
pasternak
cebula
natka pietruszki
jajko (wersja II wegańska - zamiast jajka banan)
sól
pieprz
olej

Proporcje są dowolne. Proponuję aby najwięcej było pastarnaka, trochę cebuli (mniej w wersji z bananem), sporo natki pietruszki - może być suszona ale oczywiście lepiej świeża; jajka 2-3 lub banany 1-2.

Pasternaka ścieramy na tarce. Cebulę i natkę pietruszki drobno kroimy. Łączymy wszystkie składniki, doprawiamy do smaku. Smażymy na patelni z odrobiną tłuszczu, pieczemy w piekarniku wyłożone na blaszkę pokrytą papierem do pieczenia. Wersję bez jaj można smażyć na patelni pokrytej papierem do pieczenia - wtedy można użyć mniej tłuszczu i placuszki nie będą się tak przylepiać.

Zrobiłam III wersje

I wersja z jajkiem - placki smażone


Smażymy placuszki na patelni z odrobiną oleju. Odsączamy na ręczniku papierowym i podajemy z ulubioną surówką, kiełkami lub po prostu zjadamy same.

II wersja wegańska z bananem - placki pieczone w piekarniku

Zamiast jajka dodajemy 2 banany. Wykładamy masę na blachę i pieczemy do zrumienienia.


III wersja wegańska z bananem - placki smażone


Osobiście w tej wersji proponuję dać zdecydowanie mniej cebuli - dałam za dużo i zepsuło to smak potrawy.



czwartek, 6 czerwca 2013

Ciasteczka owsiane

Z uwagi na to, że od jakiegoś czasu unikam ciastek sklepowych pełnych dziwnych składników, szczególnie tłuszczów trans, cukru, mąki oczyszczonej, spulchniaczy itp. postanowiłam znaleźć przepis na własne, bardzo proste ciasteczka.

Inspiracji dostarczyła mi garnkofilia. Przepis zmodyfikowałam, aby szedł moim trendem żywieniowym. Zrobiłam z tego danie węglowodanowe. Receptura oryginalna ma za dużo produktów białkowych.


Ciasteczka owsiane


Składniki:
2,5 szkl. płatków owsianych
1 szkl. orzechów nerkowca
1/2 szkl. nasion słonecznika
2/3 szkl. wiórków kokosowych niesiarkowanych
2/3 szkl. rodzynek niesiarkowanych
2/3 szkl. suszonych jagód goji
1/3 szkl. suszonych moreli  niesiarkowanych
3 łyżki miodu (akacjowy)
2/3 szkl. wody

Płatki owsiane zmiksować w blenderze na mąkę. To samo zrobić z orzechami nerkowca.
Owoce jak nie masz niesiarkowanych (tzw. bio) to zalecam przed użyciem dobrze wypłukać, ja tak musiałam zrobić z owocami goji.
Połączyć wszystkie składniki. Stopniowo dodawać wodę. Być może okaże się, że nie zużyjemy aż 2/3 szklanki. 
Z uzyskanej masy formujemy w rękach ciasteczka i układamy ma blachę pokrytą papierem do pieczenia. Do formowania przydaje się częste zwilżanie rąk wodą.

Pieczemy ok 30 minut w 180 st.C
Zalecam obserwować, aby się nie spaliły bo będą gorzkawe.

Z podanych proporcji wyszło mi 24 ciastka. Może wyjść więcej jak zrobimy trochę cieńsze. Moje miały trochę ponad 0,5 cm.

Upieczone skarby trzymałam w lodówce. Zauważyłam, że im dłużej leżały tym były smaczniejsze.









Szparagi zielone

Wczoraj kupiłam świeżutkie zielone szparagi. Ważne żeby były świeże. Jak poleżą kilka dni od zbioru to są łykowate i trudno je jeść z apetytem. Zielone szparagi uważam za zdecydowanie smaczniejsze od ich białych koleżanek.

Zrobiłam sobie z nich smaczną kolację.



Swoją drogą zauważyłam, że ostatnio idę na fali. W sensie: piszę coś o owocach a tu pełno wpisów / artykułów o owocach. Zjadłam szparagi na kolację a tu ciekawy artykuł się napatoczył o właściwościach szparagów :)

Składniki:
szparagi zielone - 1/2 pęczka
kiełki soi - duża garść
oliwki czarne - 5 szt
oliwa z oliwek - odrobina

Szparagi ugotowałam na parze - 5 minut. Aby zachowały zielony kolor zamoczyłam je od razu w zimnej wodzie - taki myk podpatrzony w TV.
Kiełki soi wyhodowałam osobiście, czekały na użycie w lodówce kilka dni, też ugotowałam na parze - 5 minut.
Oliwki były z pestkami, wydłubałam i miąższ pokroiłam.
Składniki w dowolny sposób połączyłam na talerzu.
Pasują tu też nasiona słonecznika, można śmiało posypać po wierzchu. Ja zjadłam je po wszystkim bo nagle nabrałam na nie ochotę.


poniedziałek, 3 czerwca 2013

Łączenie pokarmów - owoce

Świeże owoce powinniśmy zawsze jeść osobno, jako odrębny posiłek. Najlepiej na pusty żołądek rano. Ja tak robię. Zawsze na śniadanie mam owoce i czuję się świetnie. Żadnych fermentacji, wzdęć, rewolucji po zjedzeniu owocu.

Oto jedno z moich śniadań. Najadłam się do syta. Później zastanawiałam się po czym tak biegałam do kibelka. Arbuzy są silnie moczopędne.


Owoce mają pełny zakres enzymów trawiennych, działają oczyszczająco, odżywiają, dodają siły.

Dlaczego należy jadać je osobno? Większość owoców trawiona jest w całości w jelicie cienkim. Dokładnie pogryzione szybko przenikają przez żołądek. Jeżeli zjemy je z innymi produktami (białkowymi, węglowodanowymi) nie mają one szans przebicia i zaczynają fermentować (szczególnie melony i owoce kwaśne).

Jak chcemy zjeść owoce w ciągu dnia to nie wcześniej jak 3-4 godziny po niezbyt wielkim posiłku i 30 minut przed następnym posiłkiem. Porcja owoców powinna być wtedy mała, aby zdążyły opuścić żołądek. Jeżeli jemy owoce na pusty żołądek rano można zjeść większą ich ilość. Ważne aby jeść owoce w całości (jak się da, bo nie wszystkie części są jadalne) - ze skórką, pestkami. Jeżeli się nie da bo odczuwasz jakieś dolegliwości żołądkowe, lepiej owoc obrać czy też poddać obróbce termicznej.

Ja na przykład lepiej toleruję jabłko starte na tarce niż takie w całości. Dlatego aby zjeść surowe a nie uduszone ścieram jabłka na tarce o dużych oczkach i w takiej formie przyswajam je bardzo dobrze.

Dobrze jest też jeść owoce sezonowe i dostępne w swojej strefie klimatycznej (tu: w Polsce). Od czasu do czasu nie zaszkodzi jak zjemy coś obcego, z innych stron świata.

Owoców słodkich nie powinno się łączyć z kwaśnymi. Melony powinno się jeść całkiem oddzielnie.
Owoców nie powinno się słodzić cukrem ani miodem bo to nie sprzyja ich trawieniu.

Jak chcemy połączyć niektóre owoce, np. w formie sałatki owocowej, najlepiej wybierać owoce do siebie podobne, z tej samej rodziny. Przykładem mogą być: pestkowe (np. morele, brzoskwinie, nektarynki), ziarnkowe (np. jabłko, gruszka, pigwa, aronia), różowate (np. jerzyny, poziomki, wiśnie, czereśnie) itd.
Warto nie przesadzać z różnorodnością w jednym posiłku. Połączenie 3 rodzajów owoców wystarczy. Ja jak na razie zjadam tylko jeden rodzaj owoców na śniadanie.

Jak to w naturze bywa tak i wśród owoców bywają wyjątki:
UWAGA 1. Świeże banany, figi, daktyle należą do produktów skrobiowych (nie do owoców).
UWAGA 2. Suszone figi, daktyle, rodzynki, śliwki należą do cukrów (nie do owoców)




Poniżej załączam tabele udostępnione mi przez Pana Tadeusza Swadzyniaka

Zasady łączenia melonów:


Zasady łączenia owoców półkwaśnych:



 Zasady łączenia owoców kwaśnych:


Opracowałam na podstawie książki TAO ZDROWIA, Daniel Reid.

sobota, 1 czerwca 2013

Ciasto jaglane

Zrobiłam na podstawie przepisu Czekoladowe ciasto jaglane (Ciasto bezglutenowe)
Jedyne co zmieniłam to zamiast kakao dałam karob.

Składniki:
- 2 szkl. ugotowanej kaszy jaglanej
- 1 szkl. otrębów gryczanych
- 3 łyżki miodu
- 2 łyżki oleju kokosowego
- 1 czubata łyżka karobu
- 1 szkl. wiórków kokosowych niesiarkowanych
- 1 łyżka siemienia lnianego mielonego


Wszystkie składniki mieszamy oprócz siemienia lnianego. Ciężko się trochę miesza bo masa była zbyt sucha a olej kokosowy mimo, że w temperaturze pokojowej, trudno rozprowadzić.

Siemię lniane (zamiennik jajka)  łączymy z 3 łyżkami ciepłej wody i mieszamy do uzyskania gęstej konsystencji. Dodajemy do pozostałych składników.

I następuje cud: masa nabiera konsystencji ciasta.

Ciasto wykładamy do keksówki. Ja wyłożyłam ją papierem do pieczenia.
Teraz do piekarnika nagrzanego 200 st.C i pieczemy ok. 30 minut (trzeba obserwować aby nie spalić ciasta). Włączony termoobieg przyspiesza pieczenie.


Ciasto jest pyszne choć mało słodkie. Za jednym podejściem zjadłam pół keksówki. Potraktowałam je jako odrębny posiłek węglowodanowy.

Myślę, że zrobię te ciasto w jeszcze innym wydaniu. Aż kusi się o modyfikację. Już mam plan.