sobota, 28 grudnia 2013

Naleśniki bezglutenowe

Przez około tydzień miałam fazę na naleśniki. Normalne naleśniki z mąki, jaj, wody i mleka sojowego. Trochę przeholowałam. Nadmiar mąki sprawił, że odstawiłam wszystko co związane z pszenicą i glutenem wogóle. Po pewnym czasie postanowiłam zrobić naleśniki bezglutenowe. Cóż, mąki bezglutenowej to ja nie mam - pomyślałam. Wujek google wskazał mi jak ją zrobić samemu. Akurat miałam wszystkie potrzebne składniki. Skomponowałam własną mąkę bezglutenową.

Mąka bezglutenowa:
50% mąki gryczanej
25% mąki kukurydzianej
20% mąki ryżowej
5% skrobi kukurydzianej

Podobno każda mąka bezglutenowa powinna mieć w składzie skrobię.

Mąkę można skomponować według własnego upodobania, byle tylko nie miała zbóż z glutenem. Można dodać też mąkę z nasion strączkowych, np. z ciecierzycy.

A teraz punkt programu - naleśniki.

Naleśniki bezglutenowe




                                   Składniki:

                                   2 jajka (w wersji wegańskiej 2 łyżki zmielonego siemienia lnianego)
                                   1 szklanka mąki bezglutenowej
                                   1 szklanka mleka roślinnego
                                   ok. 0,5 szklanki wody
                                   ok. łyżka oleju
                                   szczypta soli

Przygotowanie:
Roztrzepujemy jajka (lub w szklance płynu rozrabiamy siemię lniane). Dodajemy mleko. Mieszamy. Wsypujemy mąkę i sól. Mieszamy dokładnie. Dolewamy wodę. Mieszamy. Naleśniki można zrobić bez dodatku mleka, na samej wodzie ale nie będą tak smaczne. Jak nie miałam mleka dodałam 2 łyżki zmielonych migdałów. Też było ok. Mamy uzyskać ciasto dosyć płynne, nawet bardziej niż na standardowe naleśniki. Odstawiam ciasto na parę minut niech się lepiej zawiąże. Dodajemy trochę oleju (można ten etap pominąć), mieszamy i smażymy. Ja smażę bez tłuszczu. Ilość oleju dodana do ciasta wystarcza.



Naleśniki podajemy z czym lubimy. Ja uwielbiam same, prosto z patelni. Są wtedy chrupiące, sztywne i cieplutkie. Świetnie nadaje się do nich również surówka w marchewki z chrzanem i odrobiną oliwy z oliwek.


Naleśniki w każdej postaci

poniedziałek, 28 października 2013

Kanapki gotowane jaglano-kukurydziane

Ponieważ podróże nie są mi obce opracowałam kiedyś kanapki, które są łatwe szybkie i przyjemne. Nie wymagają pieczenia co wiąże się z niskim kosztem wytworzenia. Można zapakować je do woreczka. Są bardzo sycące, doskonałe na wędrówki.

Kanapki gotowane jaglano-kukurydziane



Składniki:
kasza jaglana - 1 szkl.
kasza kukurydziana - 0,5 szkl.
olej z pestek winogron - ok. 2-4 łyżki
rodzynki - spora garść

Potrzebne będą:
2 małe garnki
foremka (27 cm x 16 cm x 2 cm) lub inna do wyłożenia masy

Przygotowanie:
Do garnków wlewamy po 2 szkl. wody i gotujemy. Do jednego wrzątku wsypujemy opłukaną kaszę jaglaną. Ogień zmniejszamy na najmniejszy i gotujemy pod przykryciem bez mieszania 20 minut.
Do drugiego garnka wsypujemy kaszę kukurydzianą i mieszamy przez całe 20 minut, gotując na najmniejszym ogniu.
Ważne żeby kaszy jaglanej nie mieszać, jak już raz zamieszamy trzeba będzie to robić do końca gotowania.
Kaszę kukurydzianą niestety trzeba mieszać aby nie przywarła do dna garnka.

Pod koniec gotowania w ok. 15 minucie do kaszy jaglanej wlewamy olej z pestek winogron. Dalej nie mieszamy.

Po 20 minutach możemy już zamieszać jaglaną. Łączymy teraz obie kasze i dosypujemy sporą garść rodzynek. Najlepiej niesiarkowanych. Siarkowane należy przed użyciem wypłukać.

Dokładnie wymieszaną masę przekładamy do dowolnej foremki wyłożonej folią spożywczą. Ja mam taką małą foremkę (wymiary podałam wyżej), kiedyś kupiłam w supermarkecie - na podaną ilość surowca nadaje się idealnie.



Pozwalamy kaszy zastygnąć. Kroimy na dowolnej wielkości porcje, pakujemy w woreczki i włala mamy pyszny sycący posiłek na wyprawę.



Osobiście nie dodaję tu żadnych innych przypraw. Zachęcam do eksperymentowania.

Kanapki można zrobić z samej kaszy jaglanej bez kukurydzianej (takie też zabierałam w trasę). Jednak będą się bardziej kruszyć. Samą kaszę jaglaną z rodzynkami i olejem z pestek winogron można zapakować do pojemniczka, no ale to już dodatkowy bagaż.

 Podróżuj i jedz zdrowo!

poniedziałek, 7 października 2013

Łatwa kapusta z patelni

Szukałam kiedyś jak przyrządzić kapustę zasmażaną. Co przepis to mąka, śmietana albo coś tam jeszcze. Doszłam do wniosku, że tak nie chcę i sama coś wymyślę. Nasze posiłki powinny być proste, składać się z małej ilości składników, wtedy łatwiej się trawią a to wpływa na nasze zdrowie.
Spotkałam się kiedyś ze stwierdzeniem, że zbyt proste przepisy nie nadają się na bloga. Ja uważam wręcz przeciwnie. Właśnie proste jedzenie to jest to co powinniśmy przygotowywać na co dzień. Oczywiście czasem można zjeść coś bardziej złożonego.

Łatwy przepis na kapustę z patelni


          Składniki:

  • 1/4 białej kapusty
  • 1 średnia cebula
  • 1 pęczek koperku
  • 1/2 szkl. wody
  • lubczyk
  • sól
  • pieprz
  • olej


Przygotowanie:
Potrzebny będzie rondel lub patelnia metalowa. Ja używam patelnię bez teflonu.
Kapustę, cebulę i koperek drobno pokroić. Na patelni rozgrzać olej - ok. 2-3 łyżki. Podsmażyć cebulę. Po chwili dodać kapustę i koperek (grubsze części - pokrojone łodyżki jak są). Wlać wodę i przykryć pokrywką. Dusić aż kapusta zmięknie od czasu do czasu mieszając. Jak woda odparuje dodać przyprawy (lubczyk, drobny koperek, sól, pieprz). Teraz należy częściej mieszać. Sekretem tej kapusty jest to, że powinna się ona troszkę przypalić - nabierze wówczas trochę ciemniejszego koloru i smaku. I już. Gotowa. Można podawać z ziemniakami, makaronem, naleśnikami czy też z tym czego dusza zapragnie.


niedziela, 6 października 2013

Zupa krem porowo-brokułowa

Miałam ugotować zupę krem z pora. Hm... w ostatniej chwili zmieniłam plan. Stwierdziłam, że mam w lodówce trochę brokuła i pokrzywy i dobrze byłoby coś z tym dzisiaj zrobić. I tak wyszła mi całkiem fajna zupa.

Zupa krem porowo-brokułowa

           
          

          Składniki:


  • 1 duży por
  • 1 średnia cebula
  • 0,5 brokuła
  • woda
  • garść pokrzywy (można pominąć)
  • lubczyk
  • sól
  • pieprz
  • gałka muszkatołowa
  • oliwa z oliwek
  • pestki dyni
  • szczypiorek


Przygotowanie:
Cebulę pokroić, wrzucić do garnka z podgrzanym olejem, np. rzepakowym (ok. 2 łyżki), chwilę poddusić.
Dorzucić pokrojonego pora i rozdrobnionego brokuła. Dusić kilka minut. Zalać wrzątkiem - ilość zależy od tego jak gęstą chcemy mieć zupę - zawsze można gęsty krem rozcieńczyć. Chwilę gotujemy do momentu aż warzywa będą miękkie. Pod koniec gotowania dodajemy pokrojoną pokrzywę (oczywiście jak ktoś nie ma to trudno, może pominąć ten składnik) oraz doprawiamy przyprawami (lubczyk, sól, pieprz, gałka muszkatołowa).
Gotową zupę miksujemy.
Podajemy z dodatkiem oliwy z oliwek, posypaną szczypiorkiem i uprażonymi pestkami dyni.

poniedziałek, 30 września 2013

Placuszki owsiane ale gryczane

Bazą tych placuszków jest ciasto, które miało służyć innej potrawie. Miało być zakwasem owsianym. Tamta potrawa nie wyszła za to placuszki wyszły wyśmienite.
Czemu nazwa jest taka dziwna? Bo dodatek otrębów gryczanych sprawia, że mimo że baza jest owsiana to przebija smak gryczany.Ciasto owsiane przygotowujemy dzień wcześniej.

Placuszki owsiane ale gryczane



Składniki:
  • 1,5 szkl. płatków owsianych
  • 1,5 szkl. wody

  • 1 szkl. marchwi startej na grubych oczkach
  • 1 szkl. cukinii startej na grubych oczkach
  • 2-3 garści pokrzywy (ewentualnie szpinak świeży - nie wiem nie robiłam w tej wersji)
  • 1 duży pęczek natki pietruszki
  • 0,5 szkl. orzechów włoskich rozdrobnionych trochę
  • 1 większa cebula
  • czosnek 1-2 ząbki (wedle uznania), może być spora garść czosnku niedźwiedziego
  • otręby gryczane - ok. 8 łyżek lub więcej w zależności od ilości płynów w warzywach
  • lubczyk, 
  • sól
  • ostra papryka

  • olej do smażenia



Wykonanie:

ciasto robimy co najmniej  dzień wcześniej
1 szkl, płatków mielimy na mąkę, przesypujemy do pojemnika z pokrywką, dodajemy 0,5 szkl. płatków, zalewamy 1,5 szl. zimnej wody, zamieszać, przykryć i do lodówki
- tak przygotowane ciasto może stać dzień, dwa a może i dłużej - jeszcze tego nie sprawdzałam powyżej 2 dni

następnego dnia łączymy ciasto z surowymi warzywami (marchew, cukinia, pokrojona pokrzywa lub szpinak, pokrojona natka pietruszki, orzechy) oraz z podsmażoną cebulą z czosnkiem,
dosypujemy przyprawy mieszamy,
na koniec dodajemy otręby gryczane - teraz najlepiej ocenić ile ich dosypać, w zależności od wilgotności masy

przygotowane ciasto odstawiamy na ok. 0,5 godz. aby twarde składniki zmiękły (orzechy i otręby)

możemy rozpocząć smażenie - dużą łyżką nakładamy na patelnię placuszki i smażymy z obu stron do zrumienienia

placki są kleiste, nie wymagają żadnego spoiwa typu jajka czy jego zamienniki, dzięki temu stanowią smaczny posiłek wegański


piątek, 27 września 2013

Zupa krem rozgrzewająca

Wszyscy w moim otoczeniu odchorowali zmianę pory roku. Ja byłam dzielna. Trzymałam się świetnie. No cóż, trzymałam. Przyszła kryska na matyska. Niestety teraz mnie dopadło przeziębienie. Przypomniałam sobie o naturalnych metodach leczenia. Przede wszystkim wygrzać się. Żadnych witamin, tym bardziej wit. C, żadnych kwaśnych potraw (kwaśne wciąga chorobę), żadnych surowych warzyw i owoców. Trzeba pogonić chorobę, wyciągnąć ją z organizmu. Woda z imbirem, gorąca kąpiel i dieta wegańska. Zrobiłam zupę rozgrzewającą wg. przepisu Anny Szydlik. Uwielbiam zupy krem.

Zupa krem rozgrzewająca



składniki:
1 marchewka, 1 pietruszka, 1 seler
1 cebula, czosnek,1  por
4 średnie ziemniaki
4 surowe papryki czerwone
1/2 małej dyni hokkaido*
sól, pieprz, ostra papryka, kurkuma, cebula dymka (szczypiorek)
masło klarowane (ghee), oliwa z oliwek

* nie wiedziałam co to za dynia, miała być mała, taką znalazłam, okazało się potem, że to właśnie ta dynia właściwa, hehe, intuicja robi swoje :)

Wykonanie:

  • nagrzać piekarnik do 150 st.C
  • pokroić papryki i dynię, wyłożyć na blachę i piec 1 godzinę
  • pokroić cebulę, pora i czosnek, poddusić na ghee
  • dorzucić do garnka pozostałe warzywa pokrojone w kostkę i dusić kilka minut
  • podduszone warzywa zalać wrzątkiem (ilość wody zależy od tego jak gęstą zupę chcemy mieć)
  • doprawić przyprawami, uwaga na ostrą paprykę - ja przesadziłam, gotować 30 minut
  • upieczone papryki obrać ze skórki, dynie też - pokroić i dorzucić do zupy
  • całość zmiksować


Zupę podawać posypaną szczypiorkiem (cebulką), doprawić oliwą extra virgin.




czwartek, 12 września 2013

Uniwersalna mieszanka ziołowa

Właśnie dowiedziałam się dzisiaj, że Unijne dyrektywy zabraniają ziołolecznictwa i to już od tego weekendu. A ja chciałam podzielić się z Wami przepisem na mieszankę ziołową. Znam ją z opowieści mądrych ludzi. Jest to przepis z dziada pradziada. Mieszanka ma działanie antybakteryjne, antywirusowe i antypasożytnicze. Stosowano ją do leczenia np. gołębi. Ludzie też z niej korzystali w celach leczniczych. Osobiście też z niej korzystałam.

Skoro ograniczają nam swobodę w metodach leczenia potraktujcie ten przepis jako historyczną ciekawostkę.

Mieszanka ziołowa



składniki:
suszone:
piołun
liście orzecha włoskiego
goździki (przyprawa)





Przygotowanie:
W młynku do kawy mielimy składniki, każdy oddzielnie. Odmierzamy w proporcjach 1:1 i mieszamy. Czyli np. 5 łyżeczek goździków, 5 łyżeczek orzecha, 5 łyżeczek piołunu. Mieszanka gotowa.




Stosowałam ją po jednej łyżeczce dziennie po posiłku. Na pusty żołądek lepiej nie. Czas przyjmowania od 1 do kilku dni, w zależności od samopoczucia. Mieszankę tę brałam ze sobą w podróż zamiast innych leków takich jak antybiotyki. Trudno było mi przełknąć całą łyżeczkę proszku. Dzieliłam ją na 2-3 części i popijałam. Można by też zapakować 1 łyżeczkę mieszanki do kapsułek żelowych - wtedy łatwiej to skonsumować.

środa, 28 sierpnia 2013

Ryżowe pyzy z jeżynami na parze

Wróciłam z urlopu i hura! jeżyny jeszcze są i mają się całkiem nieźle na krzaczku. Postanowiłam coś z nich zrobić. Pomyślałam, że zrobię ryżowe pierogi z jeżynami. Okazało się, że wyszły pyzy. Przepis na ciasto ryżowe zapożyczyłam od Caruni

Ryżowe pyzy z jeżynami na parze
(ok. 10 pyz)



Ciasto:
1 szklanka mąki ryżowej
3/4 szklanki wrzącej wody
1/2 łyżeczki soli

Sos jeżynowy:
1 szklanka jeżyn
1/2 szklanki wody
1-2 łyżeczki suszonej stewii
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
pieprz

Nadzienie:
ok. 10 łyżeczek kaszy jaglanej ugotowanej z rodzynkami i olejem z pestek winogron
suszona lub świeża stewia (ilość zależy jak bardzo słodkie chcemy mieć nadzienie)
10 jeżyn świeżych

Przygotowanie:
Nadzienie:
Ugotować kaszę jaglaną. Na porcję z przepisu wychodzi bardzo mała ilość. Dlatego warto ugotować więcej i zjeść z apetytem. Tak gotowana kasza jaglana jest moją ulubioną.
1 szklanka kaszy, 2 szklanki wody, garść rodzynek, olej z pestek winogron
Zagotować wodę, kaszę przelać wrzątkiem i wrzucić do gotującej się wody. Gotować na małym ogniu 15 minut. Dorzucić rodzynki i trochę oleju. Zamieszać i chwilę pozostawić pod przykryciem bez gotowania. Kasza gotowa.
Odmierzoną porcję do nadziewania wymieszać ze stewią.
Sos:
Jeżyny zagotować z wodą i stewią. Na małym ogniu gotować jeszcze aż zmiękną. Następnie przetrzeć przez sito. Aby całkiem wykorzystać masę jeżynową pestki zalać odrobiną wody i znowu przetrzeć. Ogólnie mi wyszło płynu jeżynowego 1 szklanka.
Mąkę ziemniaczaną rozpuścić w 1/4 szklanki zimnej wody. Jeżyny zagotować, wlać mąkę, chwilę gotować ciągle mieszając, aż zgęstnieje. Dodać trochę pieprzu do smaku.
Ciasto:
Mąkę ryżową, sól i wodę połączyć łyżką - bo gorące. Odstawić na ok. 15 minut pod przykryciem. Następnie rękami ugnieść ciasto - ok. 3 minuty. Uzyskaną masę uformować w wałek i zawinąć w folię. Najlepiej jeszcze w ściereczkę dla utrzymania ciepła. Odstawić na ok. 15 minut.
Ciasto formować jeszcze ciepłe, jak wystygnie będzie trudniej.

Pyzy:
Z otrzymanej masy ryżowej wyjdzie ok. 10 pierożków lub pyz - jak kto woli.
Nożem dzielę ciasto na kawałki. Formuję placuszki ręką. Do lepienia i krojenia przyda się woda. Nakładam małą łyżeczkę kaszy i jedną jeżynę. Lepię kulkę. I tak do wyczerpania materiału.

Gotowanie na parze:
Naczynie do gotowania na parze wykładam papierem do pieczenia. Odsłaniam trochę dziurki tak aby para przenikała ponad pyzy. Wykładam pyzy na papier i gotuję 25-30 minut.
Gotowe pyzy wykładam na talerz i polewam sosem.

Jeżyny 2013

czwartek, 15 sierpnia 2013

Galaretka jeżynowa

Z utęsknieniem czekałam na jeżyny. Już są. W końcu mogę zrobić moją ulubioną galaretkę.

Galaretka jeżynowa



Składniki:
1 szkl jeżyn
woda
ulubiony słodzik (ja dałam stewię - świeże liście)
agar - 2 łyżeczki

Przygotowanie:
Zagotować jeżyny ze szklanką wody i pogotować trochę, aż owoce puszczą sok i stracą barwę. Odcedzić płyn i posłodzić. Dolać zimnej wody tak, aby uzyskać 2 szklanki płynu. Wsypać 2 łyżeczki agaru. Rozpuszczać ok. 10 minut. Po tym czasie gotować na wolnym ogniu ok. 15 minut. Przestudzić. Jeszcze letnie przelać do naczyń, w których będziemy podawać. Koniecznie wstawić do lodówki.

Galaretką można zalać ulubione owoce, np. jeżyny, porzeczki, winogrona, maliny.

Galaretka z agaru nie jest typową galaretką. Zdecydowanie różni się od galaretki żelatynowej. Jest mniej elastyczna, jest inna. Jeżeli ktoś nie jadł takiej to może się zdziwić. Tak czy inaczej konsystencja jest ciekawa. Mniam.

Uwaga: agar występuje w różnych postaciach, proszę postępować zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Ja mam agar w proszku. Stosuje się 1 łyżeczkę na 300 ml płynu. Ja daję płynu trochę mniej aby galaretka była gęściejsza.


Jeżyny 2013

wtorek, 16 lipca 2013

Alergie pokarmowe - co warto o nich wiedzeić

William E. Walsh w swojej książce "Alergie pokarmowe" przedstawia fakt, że wszyscy jesteśmy uczuleni na żywność.



Każdy człowiek chroniony jest przez układ odpornościowy. System ten atakuje wszystko co dostaje się do organizmu - również jedzenie, niezależnie od tego czy jest ono bezpieczne czy nie. Na szczęście natura wyposażyła nas w strażników rozpoznających, który pokarm jest bezpieczny. Tymi strażnikami są limfocyty supresorowe.

Jeżeli pokarm zostanie rozpoznany jako pożądany limfocyty powstrzymują układ odpornościowy przed działaniem. W przeciwnym razie możemy poczuć objawy takie jak swędzenie skóry czy ból głowy.

Czasem zdarza się tak, że nasi strażnicy są bardzo osłabieni i nie są w stanie powstrzymać reakcji układu odpornościowego. Wówczas odczuwamy reakcje alergiczne. Skąd te osłabienie? pomyślisz. Powodem jest zbyt częste spożywanie tych samych produktów. Aby temu zapobiec warto stosować rotację w swojej codziennej diecie.

Strażnicy coraz gorzej radzą sobie z popularną w naszych czasach żywnością przetworzoną.

Czym osłabiliśmy sobie układ odpornościowy?
- Przestaliśmy jeść jak nam nakazała natura.

Kiedyś jedliśmy różnorodnie, w zależności od pory roku - to co znaleźliśmy. Nie było hodowli zwierząt, upraw roślin. Teraz jemy monotonnie. Nasze codzienne posiłki składają się najczęściej z pszenicy, kukurydzy, ziemniaków, mleka i owoców cytrusowych.

Różnorodność spożywanych pokarmów jest bardzo istotna - dajemy naszym strażnikom odpocząć, nabierają siły i gdy po pewnym czasie znowu zjemy pewną ilość np. pszenicy, reakcje alergiczne ustąpią lub będą mniej uciążliwe.

Najczęściej możemy mieć problemy z tolerancją białek i niebiałkowych składników żywności (dodatków do żywności).

Białka to białka roślinne i zwierzęce.

Niebiałkowe dodatki do żywności to:
- cukier rafinowany
- MSG - glutaminian jednosodowy
- kwasy organiczne (kwas cytrynowy)
- niskokaloryczne środki słodzące

Cukier rafinowany to przede wszystkim:
- cukier granulowany
- cukier puder
- cukier brązowy
- cukier inwertowany (traktowany w czasie produkcji enzymami lub gorącym kwasem)
- dekstroza (z cukru inwertowanego)
- fruktoza (z cukru inwertowanego)
- laktoza (w mleku)
- maltoza (ze skrobi)
- melasa (częściowo rafinowany)
- miód (zbierany przez pszczoły)
- syrop / cukier klonowy
- syrop kukurydziany (częściowo rafinowany)

Cukier wpływa przede wszystkim na mózg, powoduje rozdrażnienie, nadpobudliwość, rozkojarzenie itp.

Glutaminian jednosodowy (MSG) to składnik białek, wytwarza go każdy organizm (ludzki, zwierzęcy i roślinny). Problemy może powodować współtworzący MSG - kwas glutaminowy, który został uwolniony z białek i nie połączył się z cząsteczką sodu. Większe ilości tego wolnego kwasu mogą powodować reakcje alergiczne.

Główne źródła występowania MSG w pożywieniu:
- czysty glutaminian jednosodowy
- zhydrolizowane białko roślinne (hydrolizat białkowy)
- ekstrakt drożdżowy
- kazeninian sodu lub wapnia
- substancje wzbogacające smak
- naturalne substancje wzbogacające smak
- białko serwatki
- białko utwardzone
- bulion
- rosół
- drożdże suszone
- odżywko drożdżowe
- pomidory
- koncentrat pomidorowy
- pieczarki
- kukurydza
- groch
- produkty powstałe w procesie fermentacji, np. sos sojowy, wino, piwo, brandy, sery długo dojrzewające takie jak parmezan
- żywność pasteryzowana

Typowe objawy przedawkowania kwasu glutaminowego to: zmęczenie, bezsenność, osłabienie, puchnięcie, zatkany nos, pragnienie, wzdęcia, drażliwość, bóle stawów, nadkwasota, bóle głowy itp.

Niskokaloryczne środki słodzące - ich nadużycie powoduje objawy podobne jak po spożyciu większych dawek MSG. Zaliczymy tu: sacharynę i aspartam.

Najwięcej szkody uwolniony kwas asparaginowy występujący w aspartamie jak i w żywności nieprzetworzonej:
- soki owocowe
- grejpfruty
- pomarańcze
- truskawki
- nektarynki
- śliwki, również suszone

Powyższe produkty pełne są również kwasu cytrynowego, powodującego reakcje alergiczne.

Kwasy asparaginowy i glutaminowy mają działanie pobudzające i podrażniające nerwy. W związku z tym mogą powodować różne dolegliwości związane z układem nerwowym.

Kwasy organiczne: cytrynowy, fumarowy, jabłkowy, szczawiony, bursztynowy
Kwas cytrynowy - to najczęściej występujący kwas w pożywieniu.
Kwasy występują najczęściej w owocach i warzywach. Są dodawane też do żywności przetworzonej.
Najczęściej spotykane źródła:
- soki owocowe
- cytrusy: cytryny, limonki, pomarańcze, grejpfruty, mandarynki
- ananasy, mango, kiwi, kumkwaty
- daktyle, rodzynki,
- nektarynki, śliwki (też suszone), morele
- truskawki
- żurawina
- porzeczki
- rabarbar
- winigrona
- wino, koniak, brandy
- pomidory, ziemniaki
- przecier pomidorowy
- jagody czarne
- wiśnie, czereśnie
- słodycze i desery owocowe (też o smaku owocowym)
- napoje gazowane i niegazowane


Opracowałam na podstawie książki Williama E. Walsha: Alergie pokarmowe 
zdjęcie: http://www.zdrowieiuroda.info/wp-content/uploads/2010/09/owoce-i-warzywa1.jpg

piątek, 5 lipca 2013

Jak jeść warzywa?

Warzywa najlepiej jeść w formie surowej lub krótko gotowanej (najlepiej na parze).



Zaleca się jedzenie dużej ilości surowych warzyw tuż przed głównym posiłkiem węglowodanowym lub białkowym. Surówki mają bardzo dużo enzymów, witamin, minerałów i wszystkiego co odżywia organizm i pomaga w trawieniu białek i węglowodanów.

Surówka "do kotleta" powinna mieć mało dodatków takich jak tłuszcz (olej), kwas (ocet, cytryna) - powodują one zakłócenia w trawieniu białek.

Surowe warzywa najlepiej jeść od razu po pokrojeniu. Zbyt długie przechowywanie rozdrobnionych warzyw powoduje zmniejszenie w nich ilości dobroczynnych enzymów i innych składników.

Uwaga! Nie wszystkie warzywa zalicza się do grupy warzyw. Zauważ, że:
ziemniaki należą do produktów skrobiowych
pomidory należą do owoców kwaśnych

Warzywa można łączyć ze wszystkim. Nie dotyczy to ziemniaków (produkt skrobiowy) i pomidorów (owoc kwaśny).

Poniżej załączam tabelę udostępnioną mi przez Pana Tadeusza Swadzyniaka



Opracowałam na podstawie książki TAO Zdrowia Daniela Reid

czwartek, 4 lipca 2013

Gołąbki w liściach winogrona

Muszę się do czegoś przyznać. Drugi raz w życiu postanowiłam zrobić gołąbki. Wcześniej już podzieliłam się przepisem na całkiem smaczne gołąbki jaglane.

Tym razem postanowiłam wykorzystać kaszę gryczaną i liście winogrona.

Gołąbki w liściach winogrona


Składniki na farsz:
kasza gryczana - 1 szklanka surowej, ja użyłam niepalonej
kasza jaglana - 1 szklanka ugotowanej (miałam w lodówce)
pieczarki - 4-6 szt
cebula - 2 średnie
cukinia - 1 mała lub 1/2 większej
sól, pieprz - do smaku
papryka słodka w proszku - 2 łyżeczki
lubczyk - ja dałam sporo świeżego - dobrego lubczyku nigdy za wiele
majeranek - 2 łyżki suszonego
pokrzywa świeża - 1-2 spore garści
czosnek (ja nie dałam, jak ktoś lubi to śmiało - wzbogaci smak)

Kaszę gryczaną ugotować w 2 szklankach wody ok. 15 minut. Powinna być trochę niedogotowana.
Cebulę pokroić drobno i podsmażyć. Użyłam sklarowanego masła. Dodać pokrojone pieczarki. Chwilę podsmażyć. Następnie dorzucić pokrojoną drobno cukinię. Dolać trochę wody i dusić na patelni aż wszystko zmięknie. Dołożyć do warzyw pokrojoną drobno pokrzywę. Ona szybko zmięknie pod wpływem temperatury.

Uduszone warzywa przesypać do garnka / miski z ugotowaną kaszą gryczaną. Dodać pozostałe składniki. Wszystko dokładnie wymieszać.

Liście winogrona sparzyć we wrzątku. Czas parzenia jest bardzo krótki. Liście są miękkie. Wystarczy, że zmienią kolor. Gotowym liściom pozwolić trochę ostygnąć. Odciąć twarde łodyżki u nasady liści.



Nakładać farsz na liście. Wystarczy jedna łyżka na porcję (mniejsza lub większa w zależności od wielkości liścia). Zawinąć gołąbki. 

Dno garnka wyłożyć liśćmi winogrona - na pewno jakieś zostaną. Ja to miałam ich za dużo - lub miałam za mało farszu - zależy jak kto na to spojrzy :)

Ułożyć w garnku ciasno przygotowane gołąbki. Dodać 2 liście laurowe i 3 ziarenka ziela angielskiego. Posolić. Zalać wodą. Zagotować. Zmniejszyć ogień i dusić pod przykryciem ok 20-30 minut w zależności od wieku liści. Moje były trochę stare więc musiałam wydłużyć czas gotowania. Warto sprawdzić po 20 minutach jak się maleństwa mają. Generalnie liście wyposażone są we włókniste nerwy, które wymagają dłuższego gotowania.


Gołąbki wyszły bardzo smaczne. Na początku nie mogłam doprawić farszu. Nie chciałam dodawać czosnku - za dobrze go nie toleruję - jak ktoś lubi to zachęcam, aby dodać. Pomyślałam, że będą smakować z kiszonym ogórkiem. Okazało się, że ten ogórek jest zbędny. Liście są kwaskowe i załatwiają całą sprawę.





środa, 3 lipca 2013

Łączenie pokarmów - węglowodany

Wspominałam już o łączeniu owoców i łączeniu białek z innymi pokarmami. Ważne jest również z czym jemy węglowodany. A węglowodany to w zasadzie większość tego co jemy na co dzień.

Węglowodany to produkty o 20% lub wyższej zawartości skrobi i/lub cukrów.
Skrobia nie powinna być łączona z białkiem!!!
W jednym posiłku nie powinno się łączyć dwóch różnych rodzajów skrobi (ze względu na różny czas ich trawienia).

Złe połączenie to też:
skrobia + kwas - kwas hamuje wydzielanie ptialiny i proces trawienia skrobi ulega zakłóceniu; kwasy to m.in. ocet, kwaśne owoce (pomarańcze, cytryny itp.)
cukier + białko - cukier hamuje wydzielanie soków żołądkowych, nie jest on trawiony w żołądku tylko szybko przechodzi do jelita cienkiego; w połączeniu z białkiem nie może przejść poza żołądek i hamuje trawienie białka.
skrobia + cukier - równoczesne przeżuwanie pokarmów skrobiowych i cukrów hamuje wydzielanie ptialiny (która pomaga trawić skrobię), w żołądku cukier nie może przejść do jelita tylko zalega do czasu strawienia skrobi - może wtedy wystąpić niekorzystna dla nas fermentacja i wydzieli się kwas (który zakłóci trawienie skrobi, która wymaga środowiska zasadowego)
węglowodany + słodkie desery i owoce - lepiej zjeść kilka dużych deserów w ramach jednego posiłku zamiast posiłku węglowodanowego



Najlepsze połączenie to: 
skrobia + świeże niekwaśne owoce
skrobia + surowe lub krótko gotowane warzywa.

Wobec tego powinno się unikać takich zestawień jak:
- płatki zbożowe słodzone cukrem z dodatkiem mleka
- tost z dżemem
- ziemniaki z kurczakiem
- ryba z frytkami
- makaron z serem
- jajecznica z szynką
- ciastka ze śledziem (wiem, że większość osób nie je tego na raz ale na imprezie różne posiłki stoją na stole)

W ciągu dnia wystarczy jeden posiłek skrobiowy. Dobrze jest jeść węglowodany na kolację aby organizm miał czas na strawienie.

Posiłki białkowe i skrobiowe powinno się jeść w odstępach 10-12 godzin.

Należy unikać popijania posiłków skrobiowych!!! - płyn rozcieńcza ślinę, która ułatwia trawienie węglowodanów; rozcieńczona ślina powoduje, że pokarm ulega fermentacji - a tego raczej nie chcemy - chcemy wszystko dokładnie pogryźć, zmieszać ze śliną i szybko strawić.



 

Poniżej załączam tabele udostępnione mi przez Pana Tadeusza Swadzyniaka

Zasady łączenia skrobi:


Zasady łączenia cukrów:


Opracowałam na podstawie książki TAO Zdrowia, Daniel Reid.


piątek, 21 czerwca 2013

Czerwona quinoa z bakłażanem

Czerwona quinoa z bakłażanem

porcja na 1-2 osoby
 (ja zjadłam to sama - byłam głodna)



Quinoa czyli komosa ryżowa. Popularna jest komosa biała. Jest jeszcze dostępna czerwona i kolorowa.
Zakupiłam czerwoną i postanowiłam wymyślić jakieś danie. Oto co wyszło.

Składniki:
100 g czerwonej komosy
woda 
olej
bakłażan
średnia cebula
pieczarki
cukinia mała
papryczka chili
sól, pieprz, lubczyk, tymianek, liść laurowy, ziele angielskie
czosnek niedźwiedzi lub zwykły
pokrzywa - 2 garści
natka pietruszki

Odmierzyć kaszę - 100g to prawie mała szklanka.
Odmierzyć wodę w stosunku 2:1 (2 części wody i 1 część kaszy)

Wodę zagotować. Komosę przepłukać i wsypać do wrzącej wody. Gotujemy 20-25 minut.

Bakłażana pokroić w plastry posolić i odczekać ok 30 minut. Wydzieli się sok z goryczką, który ścieramy ręcznikiem papierowym. Można zamiast ścierania po prostu przepłukać wodą. Ja wolę zostawić trochę soli na warzywie - wtedy dodam mniej do potrawy.

Do rondla, garnka z grubym dnem - ja takie używam - wlać troszkę oleju. Jak się rozgrzeje przesmażyć na nim pokrojoną cebulę.  Dodać pokrojone pieczarki. Chwilę dusić. Następnie dorzucić pokrojonego w mniejsze części bakłażana. Wlać do garnka trochę wody. Dodać liść laurowy 1-2 sztuki, ziele angielskie 2-3 kulki. Chwilę dusić. Następnie dorzucić pokrojoną w plastry cukinię, pokrojoną papryczkę chili i resztę przypraw. Dusić pod przykryciem. Jak warzywa będą już miękkie dorzucić pokrzywę. Jeszcze wszystko chwilkę trzymamy na ogniu. I po chwili potrawa gotowa.

Warzywa wyłożyć na talerze lub większą miskę. Na wierzch ugotowaną komosę. Wszystko posypać pokrojoną natką pietruszki. W razie potrzeby posolić. Ja zazwyczaj potrawy solę już na talerzu, dzięki temu nie przesalam jedzenia.


środa, 19 czerwca 2013

Gołąbki jaglane

Gołąbki jaglane
(ok. 6 porcji)



Składniki:
2 szkl. kaszy jaglanej
4 średnie pieczarki
2 cebule
pół selera korzeniowego
duża marchewka
główka kapusty
olej
sól
pieprz
liść laurowy

Ugotować kaszę jaglaną. Powinna być lekko niedogotowana. Ja zagotowałam 3 i pół szklanki wody. Wsypałam opłukaną gorącą wodą kaszę. Czas gotowania: 10 min.

Posiekać cebulę i pieczarki. Podsmażyć na patelni. Najpierw cebula, potem dołączyć pieczarki.
Marchew i seler zetrzeć na tarce (duże oczka) i dodać do cebuli. Dusić chwilę.

Dodać do ugotowanej kaszy. Doprawić solą i pieprzem. Wymieszać.

Kapustę sparzyć i podzielić na pojedyncze liście. Użyłam kapustę młodą. Najlepsza jest włoska.
Odciąć zgrubiałe części.

U nasady liści nałóż farsz. Boki załóż do środka. Zwiń roladki.

Na dno garnka wyłóż liście kapusty (aby uniknąć przywierania)
Gotowe gołąbki ułóż ciasno w garnku. Zalej wodą. Posyp solą i włóż liść laurowy.
Zagotuj. Duś na małym ogniu ok. 60 min. jak masz twardą kapustę. Ja użyłam młodą, więc 30 min. to max.

Można podawać ze śmietaną albo ulubionym sosem.


Przepis znalazłam kiedyś w gazecie. Wyrwałam kawałek strony i nie pamiętam już co to był za tygodnik.

piątek, 14 czerwca 2013

Zupa paprykowa

Czasami w promocji udaje mi się kupić trochę czerwonej papryki. Co wtedy robię? Moją ulubioną zupę. Zupa paprykowa świetnie smakuje na zimno.



Składniki:
3-4 papryki czerwone
cebula
woda
olej
lubczyk
papryczka chili 
świeża natka pietruszki
bazylia
sól
pieprz

Paprykę piekę w piekarniku bez tłuszczu. Zdejmuję skórkę. Można to zrobić dzień wcześniej i paprykę przechować w lodówce. Podsmażam na oleju pokrojoną cebulę. Paprykę i cebulę łączę. Dolewam wodę - ilość zależy od tego jak gęstą chcemy zupę. Miksuję na gładką masę. Doprawiam pozostałymi składnikami.
Prze podaniem można posypać prażonymi pestkami dyni.

Przepis powstał na podstawie Czardasza z grzankami Małgorzaty Potockiej.


czwartek, 13 czerwca 2013

Pszenicznik

Zainspirowana przez Pana Tadeusza Swadzyniaka postanowiłam upiec pszenicznik.


W internecie czegoś podobnego nie znalazłam, wobec tego zaimprowizowałam.

Składniki:
2 szkl. ziarna pszenicy
1/2 szkl. ziaren słonecznika
1/4 szkl. ziaren siemienia lnianego
sól
pieprz
woda

Pszenicę dobrze wypłukałam i namoczyłam na ok. 12 godzin. Jeszcze raz wypłukałam i zalałam wodą ok. 5-6 szkl. i ugotowałam ok. 2 godziny. W pierwszej wersji gotowałam 1 godzinę. Uważam jednak, że to zdecydowanie za krótko - ziarna były zbyt twarde. Końcowy efekt był udany ale chlebki były zbyt twarde i ukruszyłam sobie dwa zęby :(

Po ugotowaniu zmiksowałam odcedzoną pszenicę, dodałam słonecznik, siemię lniane, sól, pieprz i trochę gorącej wody, gdyż masa była zbyt gęsta i kleista.

Następnie masę pszeniczną wyłożyłam na talerze tak jak to robię z chlebem typu KR-IRL
i tak też upiekłam. Czas pieczenia jest trochę krótszy.


w piekarniku



już upieczone, widać że trochę się skurczyły



 gotowe do jedzenia, to te co połamały mi to czego nie chciałam


poniżej wersja ulepszona - chlebki znacznie bardziej bezpieczne dla zębów



Upieczone chlebki można jeść jako osobny posiłek z dodatkiem zielonych warzyw, surówek. Należy pamiętać, że to pszenica. Duża ilość pszenicy. Lepiej nie łączyć z innymi pokarmami.

Smak pszeniczników jest ciekawy. Upiekłam dwa razy i jeszcze zrobię to nie raz.


wtorek, 11 czerwca 2013

Szpinak bez szpinaku

Jednym z moich ulubionych dań z chwastów jest szpinak bez szpinaku.


Wygląd na zdjęciu nie odzwierciedla smaku. Warto spróbować.

Potrzebne będą:
3 garści pokrzywy
2 garści lebiody
mała cebula
koperek
sól
pieprz
czosnek, ja daję czosnek niedźwiedzi
ewentualnie starta gałka muszkatołowa

Cebulkę pokroić i podsmażyć w małej ilości oleju. Dodać zieleninę i dusić ok. 2-3 minuty. Doprawić przyprawami. I mamy znakomitą jarzynkę. Można posypać kiełkami sojowymi albo orzechami i zjeść jako oddzielny posiłek.

Wszystko zależy od potrzeby i naszej fantazji. Smak jest najważniejszy.



Powyżej sparzona pokrzywa z kiełkami soi, koperkiem i czosnkiem niedźwiedzim, już bez cebuli.

Wiosenne chwasty - mniam!

Zanim nastała wiosna już ciekła mi ślinka na samą myśl o świeżej pokrzywie. Zimą od czasu do czasu korzystałam z ususzonej pokrzywy. Używałam jej jako dodatek do kaszy, tak jak suszoną natkę pietruszki.

Nadeszła wiosna i pierwsza pokrzywa wpadła w moje ręce. Już można było zarwać takie niskie roślinki, przetrwalniki pozimowe.

Uwielbiam pokrzywę. Można zrobić z niej szpinak, dodawać surową do surówki. Można nadziewać nią naleśniki, pierogi. Można z nią robić co tylko dusza zapragnie. I można ją nabyć za darmo - w ogrodzie, na łące, w lesie.

Zrywa się młode liście, czubki roślin. W czerwcu już pojawiają się przestarzałe sztuki zakończone kwiatami. Takich już nie jemy. Można jednak w dalszym ciągu znaleźć egzemplarze jadalne. Podobno najbardziej wartościową pokrzywę zrywa się w czerwcu przy pełni księżyca. Nie trzeba tego robić oczywiście w nocy :) Zamierzam taką sobie zerwać do suszenia - na zimę. W czerwcu pełnia wypada dnia 23.06.2013 r. Wpływ pełni trwa generalnie trzy dni przed i po 23.06.2013 r. Zatem zachęcam do zbierania.

Na zdjęciu moje pierwsze wielkie zbiory wczesną wiosną w kwietniu.


Oprócz pokrzywy zerwałam również mlecze. Wczesną wiosną są całkiem smaczne, bez goryczki. Jak zaczynają kwitnąć to już można sobie podarować jedzenie mniszka. No chyba, że komuś tak gorzki smak nie przeszkadza. Mlecz (mniszek lekarski) jada się najczęściej w postaci surówki - na surowo. Można przyprawić tak jak sałatę.






Zerwałam też szczaw, który dodawałam do surówki jako naturalny składnik zakwaszający. Podobno szczaw lepiej jeść w postaci surowej.





Innym chwastem wartym uwagi jest krwawnik. Najlepiej jeść taki młody kwietniowy. Stosowałam go jako dodatek do surówek. Lepiej nie przesadzać z ilością. Ważny jest umiar.



W kwietniu razem z pierwszymi roślinkami zerwałam również rzeżuszkę. Rzeżuszka - roślina z rodziny kapustowatych to taki chwast, który bardzo łatwo rozsiewa się w ogrodzie. Szczególnie latem. Wystarczy dotknąć i nasiona w strączkach błyskawicznie pękają. Ma smak kapusty. Jadłam ją jako mały dodatek do surówki.




Kilka dni temu zerwałam również mokrzec (gwiazdnica pospolita). Jeszcze nie próbowałam. Leży w lodówce. Można go jadać w postaci surówki i można na ciepło. Podobno pomaga w odchudzaniu. Ostatnio temat odchudzania jest bardzo popularny. Jak spróbuję to dam znać jak było. Kiedyś moje świnki morskie uwielbiały tę roślinę, króliki zresztą też są fanami tej zieleniny.




Jak byłam we Włoszech to bardzo popularnym chwastem okazała się rukola. W Polsce też może nim zostać. Wystarczy zasadzić w ogrodzie i mamy. Mam i ja :) Ta sklepowa to się chowa przy mojej ogrodowej.






No i na koniec jeszcze lebioda. Już się pojawia w ogrodzie. Ten chwast lubię najbardziej. Lubię wyrywać z ziemi - bardzo łatwo wychodzi. Dla celów spożywczych zrywamy części młode i zdrowe. Najlepiej zjadać sparzone w postaci warzywka.





Wkrótce umieszczę przykładowe danie z moich ulubionych chwastów. Zachęcam do spożywania tych roślin. Tym bardziej, że są świeże, zdrowe i za darmo. W sklepach oferują nam najczęściej rośliny wyhodowane w szklarniach i oczywiście obficie nawożone.



poniedziałek, 10 czerwca 2013

Łączenie pokarmów - białka

Białka trawione są w organizmie ludzkim w środowisku kwaśnym. Trawienie w żołądku umożliwia enzym pepsyna, w jelicie cienkim trypsyna i chymotrypsyna.

Zgodnie z zasadami tropologii białka powinno się spożywać w odpowiednich połączeniach.
Białka zwierzęce najlepiej łączyć z dużą ilością surowych warzyw. Białka zwierzęce powinno się jeść nie częściej niż raz w ciągu dnia. Białka roślinne można spożywać częściej.

Białka to produkty zawierające w swym składzie co najmniej 15% substancji białkowych.

Są produkty, z którymi nie powinno się łączyć białek. Jeżeli je połączymy zaburzony zostanie proces trawienia i wchłaniania cennych składników odżywczych.


(Na zdjęciu biały ser domowej roboty z dużą ilością warzyw: rukola, pokrzywa, cykoria, seler naciowy, papryka, lubczyk oraz odrobiną oliwek czarnych)

Najgorsze połączenie to białko + skrobia

Dlaczego powinno się jeść osobno produkty białkowe i skrobiowe? Wyjaśnię to na przykładzie.

Zjadamy kurczaka z frytkami (dwa różne produkty). W jamie ustnej rozpoczęło się trawienie skrobii (frytki) dzięki ptialinie (substancji zasadowej). Następnie pogryziony pokarm trafia do żołądka. Tu ptialina trawi dalej frytki. Kurczak (białko) czeka na wsparcie ze strony pepsyny (substancja kwaśna) - ta nie jest wydzielana bo blokuje ją substancja zasadowa.

Do boju ruszają bakterie obecne w żołądku. Rzucają się na biednego kurczaka, mają niezłą ucztę. Skutkiem ubocznym tej uczty jest proces gnilny. Już nie skorzystamy z odżywczych składników pochodzących z białka - większość skonsumowały bakterie tworząc toksyczne gazy.

Całkiem możliwe, że czujemy się teraz nie najlepiej. A jak wrzuciliśmy do żołądka coś jeszcze, jakiś deser na przykład to już po pewnym czasie możemy odczuwać mdłości i inne dolegliwości. Złe samopoczucie może też pojawić się dopiero następnego dnia.

Nie mieszaj białka z innym białkiem

Różne białka trawione są w innym czasie. Wobec tego lepiej jeść je oddzielnie. Enzymy trawienne na poszczególne białka działają inaczej.

Można jeść razem mięsa zbliżone gatunkowo, np. wołowe i jagnięce, albo ryby, np. makrela i łosoś.
Nigdy nie łącz: mięsa i jaj, mięsa i mleka (oraz jego przetworów, czyli np. sera)

Nie łącz białka i kwasów

Do trawienia białka konieczny jest kwas solny w żołądku. Pepsyna działa tylko w obecności kwasu solnego. Kwas hamuje wydzielanie kwasu solnego.

Uważaj więc jak komponujesz posiłki. Gdy zjesz np. kotleta z ogromną surówką uważaj aby nie przesadzić z ilością octu lub cytryny w tej surówce (jeżeli dodajesz do dressingu).

Nie łącz białka i tłuszczów

Tłuszcz, podobnie jak kwas, hamuje wydzielanie kwasu solnego i pepsyny. Po spożyciu tłuszczu stężenie tych substancji spada nawet do 3 godzin.

W związku z tym spożyte tłuste mięso lub mięso smażone na tłuszczu długo zalega w żołądku. Korzystają na tym bakterie gnilne. Aby temu zaradzić i przyspieszyć proces trawienia należy zjeść równocześnie sporo surowych warzyw.

Nie łącz białka z cukrem

Cukier hamuje wydzielanie soków żołądkowych a sam trawiony jest dopiero w jelicie cienkim. Jeżeli zjemy kurczaka ze słodkim dodatkiem to wszystko zalegnie nam w żołądku. Dojdzie do fermentacji i procesów gnilnych a o prawidłowym trawieniu to można zapomnieć.

Poniżej załączam tabele udostępnione mi przez Pana Tadeusza Swadzyniaka

Zasady łączenia białek roślinnych:


Zasady łączenia białek roślinnych: 


Opracowałam na podstawie książki TAO ZDROWIA, Daniel Reid.